W tegorocznym Dniu Wszystkich Świętych wśród osób, które wspominam, pojawiło się jeszcze jedno nazwisko. Tydzień wcześniej, 25 października, zmarł w wieku niespełna dziewięćdziesięciu trzech lat jeden z najwybitniejszych polskich artystów XX wieku – Wojciech Fangor. Postępowy, innowacyjny, rozpoznawalny na świecie. Żył na tyle długo, by doczekać się uznania za życia, choć wbrew temu, co może nam się wydawać (gdy zewsząd słychać o „jedynym Polaku, który miał swoją indywidualną wystawę w nowojorskim Muzeum Guggenheima”), został doceniony z ogromnym opóźnieniem.
Espiritualidade, crescimento e desenvolvimento pessoal