Niedziela, śnieżne mroźne popołudnie. Na 16:00 jak co tydzień jedziemy na warszawską Starówkę, na mszę do Dominikanów do kościoła Św. Jacka na ul. Freta ... Uwielbiam to miejsce ... ze względu na Braci, atmosferę w jakiej żyją i pracują, niesione słowo, które zapada wprost w serce i jest na czasie. Miejsce gdzie niewyczuwalne są nakazy i zakazy, moherowe berety, mało zrozumiałe przesłanie księdza z ambony (z czym najczęściej kojarzy się Kościół), natomiast "obowiązuje w nim tylko jedno objawione prawo - miłość"*. To dzięki temu miejscu po długiej przerwie na nowo zaczęłam swoją rozmowę z Bogiem. Dzięki cotygodniowym spotkaniom mam siłę ... i chęć ... i jest mi tak dobrze i wyjątkowo. Polecam z całego serca, szczególnie niedzielne msze dla spacerowiczów o 16:00. Bo czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym :) ... ale wracając do niedzielnego popołudnia. Od kilku tygodni jego plan wygląda mniej więcej tak samo: po późnym śniadaniu zasiadamy w pidżamach przed telewizorem/komputerem/weekendową gazetą i chillujemy. Następnie mąż pakuje torbę sportową i ucieka na półtorej godziny na siłownię (odkąd przesiaduję więcej w kuchni musiał wykupić sobie karnet i cyklicznie walczy z czyhającymi nowymi kilogramami hihihihihi). Ja w tym czasie najczęściej nadrabiam zaległości książkowo/gazetowe, rozmawiam i bawię się z ZUZU i leniuchuję. Na 16:00 jedziemy na Starówkę. Po mszy zaliczamy mini spacer i z powrotem do domu. Lecz w tą niedzielę przedporodowy przypływ sił nie pozwolił mi bezczynnie leżeć i podczas nieobecności męża, mając zaledwie ponad godzinę, postanowiłam mu zrobić słodką niespodziankę :) Jaka była radość, gdy przywitał nas po spacerze zapach wyjętej dwie godziny wcześniej z piekarnika babki. Miłe popołudnie i miły wieczór ... Składniki: 5 jajek (oddzielnie białka i żółtka), 1 szklanka mąki pszennej, 1 szklanka cukru, 1 szklanka suchego maku, 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2 kostki masła Foremkę do babki smarujemy masłem i oprószamy mąką/bułką tartą. Piekarnik nastawiamy na 180 stopni (bez termoobiegu). Żółtka i cukier ucieramy do białości, następnie dodajemy masło (najlepiej w temperaturze pokojowej). Do masy przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia i dobrze wszystko mieszamy. Dodajemy mak a na końcu ubitą z białek pianę. Masę delikatnie łączymy ze sobą za pomocą łyżki. Przekładamy do foremki. Pieczemy 45 minut. Po wystygnięciu wyjmujemy z foremki i delikatnie oprószamy cukrem pudrem. Smacznego! * tymi słowami "ten lepszy kościół" opisuje Szymon Hołownia, który patrzy trzeźwo i tak jak lubię na "te" sprawy.