Już jest. Wyczekany, młodziutki i jędrny. Ślinię się niemal do pasa kiedy obok niego przechodzę, przebieram nogami patrząc jak pęcznieje we wrzątku a potem w padam w trans obierając go ze skórki. Dobrze ugotowany właściwie niemal wyskakuje ze swojej łupiny, delikatnie chrupiący, soczyście zielony - młody bób. Też go lubisz?