Austria
Ćwiczę pikowanie z wolnej ręki. A że poligon ćwiczebny spory, więc mam nadzieję, że nauka nie pójdzie w las 🙂 Przy okazji przypomniało mi się, że trochę umiem rysować, tym razem robię to przy pomocy igły. W zasadzie, jak zapomnę o napędzaniu maszyny i skupiam się na rysunku, jakoś idzie. Dalekie to od doskonałości, ale …
Miasto, do którego wielu z nas wzdycha 🙂 Nie bez powodu! Wymiary: 10 cm x 15 cm.
Ostatnie nie były dla mnie łatwe, co widać po aktywności na blogu. Człowiek goni za wszystkim i gubi coś po drodze... a tego co zgubi już nie odzyska... Zatapiam się w szyciu, to pomaga nie myśleć, często w tym co robię odbijają się moje uczucia. W zamian otrzymuję ciepłe słowa od osób do których trafiają moje prace. Praca która powstała spontanicznie - "Staruszka z chrustem" Wyruszyłam z nią w teren, sesja zdjęciowa przebiegała na wesoło, sama z siebie się śmiałam klękając nieomal w błocie. Warto jednak czasami się poświęcić. Byłam w miejscach w których nie bywam na co dzień. Sporo osób pyta jak powstają te postaci, tak wygląda to w skrócie: Trochę dłubaniny jest przy tym, ale efekt jest tego wart :) Powstały "Roztańczone Pary". I jeszcze jedna spontaniczna praca - "Baba z kotem " ;) Ten wpis miał się ukazać z okazji Dnia Babci i Dziadka... ale musiałam sobie odpuścić, minął pierwszy rok bez mojej mamy. Myślałam, że przeszłam nad tym do porządku dziennego, ale bardzo się pomyliłam. Może tego nie widać po mnie, ale pozory mylą.. jak zawsze.
Witajcie :) Dzisiaj pokaże Wam jeszcze trochę portretów które powstały już dość dawno, a których niektórzy zapewne nie widzieli. Zacznę od mojego ulubionego: I kolejne :) Jak widzicie dodatki przeróżne się zdarzają, a ja kombinuję jak mogę :) Zdarzają się też podwójne wersje ;) Czasami lubię zrobić sobie odskocznię i pobawić się odrobinkę ;) Sporo ludzi polubiło te zdjęcia i nazywają je laleczkami w chmurkach :) Czasami jestem mocno wzruszona prośbami... np. ten motylek symbolizuje dziecinkę która zbyt wcześnie odeszła... Cóż mogę powiedzieć... każdy portret jest dla mnie wyjątkowy, jest w nich dużo mojego serca, a czasami i łez... Pozdrawiam.
Tak kochani, czas zapycha i nie pyta czy za nim nadążamy, listopad przywitał nas kapryśną pogodą, powiało chłodem i skropiło porządnie deszczem, ale to chyba już taki urok tego miesiąca :) Na taką aurę oczywiście najlepsze są nasze robótki! Ostatnio chwaliłam się, że pokażę Wam z bliska moje nowe, bardziej cudaczne igielniki, a więc jestem i pokazuje :) :) :) Oczywiście chwale się również tym, że po raz kolejny jedna z moich robótek została wyróżniona przez Qrkoko w comiesięcznym podsumowaniu #CRMD Craft Monday - Październik 2016 :) Zainspirowały mnie do uszycia tego igielnika kochane laleczki Tildy których tak dawno nie szyłam. Dość nietypowy przyznacie, ale chyba nie jest aż tak udziwniony? Z drugiego maszynowego igielnika wyrasta domek, pobawiłam się w wyszywanie, o ile tak to można nazwać i początkowo wyglądał tak: Fajnie wyglądał, ale to było mi za mało i dodałam koraliki + plątaninę wstążeczek ;) I jak Wam się podobają takie igielniki? Mam jeszcze kilka pomysłów, ale na razie odpoczywam i zajmuję się innymi rzeczami... bardziej przyziemnymi ;) Przypominam o trwającym konkursie na Poduszkę z Motywem Jesieni :) Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego dnia ♥
… czyli marynistyczna poducha nr 4 To czwarta i ostatnia poducha z marynistycznej serii. Przyznam, że cieszę się ze skończonej pracy, trochę mnie zaczęły nużyć te marynarskie klimaty, czas na coś innego. Szycie tych rzeczy wywołało wspomnienia związane z moimi Bliskimi, Ojcem i Bratem. Obaj wybrali pracę na morzu. Nie ma ona nic wspólnego z romantycznymi żaglowcami …
Sukienka, o której nie można wiele napisać. Wystarczył metrowy kawałek wiskozowej dzianiny i ulubiona bluzka do odrysowania formy. I dwie godziny spędzone przy maszynie :) W rezultacie ekspresowego szycia mam rewelacyjnie wygodny, intensywnie czerwony worek ;) Mogłabym nadać mu trochę kształtu przewiązując go paskiem, ale chyba podoba mi się bardziej tak jak jest. Luźno i przewiewnie, na upalne lato jak znalazł. Góra ma dekolt w szpic i kimonowe rękawki zakończone szerokimi plisami. Dół miał być luźny i dość szeroki, ale po przymiarkach zaczęłam zwężanie i koniec końców jest sporo węższy niż góra, dzięki czemu mój worek jest odrobinę mniej workowaty :) I tylko jednego brak mi do szczęścia - kieszeni :) Kompletnie o nich zapomniałam...
Kwiaty Jo
… czyli marynistyczna poducha nr 3 Znowu ratowałam żaglowce 😉 … Niech płyną i cieszą oczy. Dobrze szyje mi się te marynarskie poduchy, w zasadzie ich kształt narzuca się sam. Jest to oczywiście spowodowane wielkością pozostałych po uszyciu zasłonek tkanin. Niesamowite, ile kombinacji można uzyskać z kilku kawałków materiałów. Na szczęście koniec szycia rzeczy z tej …